Streszczenie:
Szukając inspiracji do napisania pracy licencjackiej, przeglądałem domową biblioteczkę. Od razu rzuciły mi się w oczy dwie grube książki o jasnych, choć już podniszczonych okładkach. „Historia Indii” Jana Kieniewicza i „Indie” Arthura L.Bashama. Obok stało kilka mniejszych książek o Indiach. Wcześniej nie zwracałem na nie uwagi. Wystarczyło mi, że mam ojca Hindusa, który był dla mnie zawsze namiastką Indii w domu. Od dziecka otaczały mnie przedmioty przywożone z Indii. Pamiętam swój zachwyt podczas oglądania animowanej wersji „Ramajany”. Wkrótce potem, ojciec przywiózł mi z Indii, cztery duże porcelanowe figurki przedstawiające głównych bohaterów tego eposu. Oglądałem ten film tak często, że do dziś pamiętam imiona głównych bohaterów. Ram, Lakszman, Sita i Hanuman. Figurki były wiernym odzwierciedleniem postaci, więc będąc dzieciakiem robiło to na mnie duże wrażenie.
Zacząłem przeglądać wszystkie książki po kolei i pomyślałem, czemu by, nie połączyć dwóch rzeczy w jedno. Czemu by nie napisać pracy o Indiach, samemu równocześnie edukując się w tej kwestii. Na dobrą przecież sprawę, wiem o Indiach tylko tyle, co sam tam przeżyłem, odwiedzając rodzinę ojca. Wydawało mi się, że to świetny pomysł. Gdy już jednak zaznajomiłem się wyrywkowo z treścią książek, to okazało się, że nowych informacji jest zbyt wiele. Ta masa dat, imion, bogów, faktów, mitów, wierzeń, przekonań, opinii, aż mnie przygniotła. Lektura była jednak tak wciągająca i pouczająca, że postanowiłem brnąć dalej, wygrzebując z całej tej masy tylko niektóre elementy i odnieść się do wielu z nich osobiście. Będzie to, więc moje bardzo subiektywne spojrzenie na Indie.
Zacznę od najistotniejszej kwestii. Z książek dowiedziałem się, że obywatel Indii w języku polskim powinien być nazywany Indusem. Jest nim każdy obywatel Indii bez względu na wyznawaną religię. Indusami, więc są hindusi (80% mieszkańców), muzułmanie (12%), chrześcijanie (3%), sikhowie (2%), buddyści (1%), dżiniści (1%) czy parsowie (1%). Sami Indusi nazywają siebie Desi, a swoją ojczyznę Bharat. Nazwę Indie wymyślili Grecy. Tak nazwali kraj leżący wzdłuż rzeki Indus. Sami Indusi władający wtedy sanskrytem nazywali tę rzekę Sindhu. Persowie podobno dla łatwiejszej dla siebie wymowy nazwali ją Hind. I stąd nazwa kraju Hindustan. No i mamy bałagan jak się patrzy. W języku polskim przyjęła się nazwa Hindus dla osoby zamieszkującej Indie. Ja i moi bliscy też tak mówimy. Jednak na potrzeby tej pracy od tego momentu będę pisać poprawnie. Powszechnie przyjęte mówienie o Indusach Hindusi wprowadziło do języka zasadniczą niepoprawność. Często, bowiem czytamy czy słyszymy o tym, jakie pyszne jest hinduskie jedzenie. Czy, jakie piękne są hinduskie stroje i jak wielu Polaków, a dokładniej Polek uwielbia hinduskie filmy. To tak jakby u nas powiedzieć, jakie mamy wspaniałe chrześcijańskie stroje, filmy czy jedzenie. Powinno się mówić indyjskie filmy, ubrania czy jedzenie. Hindus to wyznawca hinduizmu, więc hinduskie mogą być na przykład obrzędy religijne, bóstwa czy wierzenia. Skoro jednak przyjęła się nazwa Hindus, to jest to każdy obywatel Indii natomiast, hindus pisany z małej litery, to wyznawca hindu, czyli religii. Tyle, że w mowie nie ma rozróżnienia i można kogoś wprowadzić w błąd. Zdaję sobie sprawę, że kwestię tę mocno rozbudowałem, ale bardzo mnie irytuje, gdy ktoś niepoprawnie używa tych określeń i, pisząc to, mam nadzieję, że i osoby czytające moją pracę czegoś się nauczą ode mnie.